poniedziałek, 21 stycznia 2013

Szczęściarz Nicholasa Sparksa - książka i film

Czasami zastanawiamy się dlaczego przytrafiają się nam rzeczy smutne lub radosne. Jakieś małe, drobne sprawy poprawiają nam humor lub go psują. Wiemy, zdajemy sobie sprawę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. I można powiedzieć, że "Szczęściarz" Nicholasa Sparksa o tym właśnie jest.
Dziś trochę tak wspólnie o książce i o filmie...

/zdjęcie pochodzi ze strony filmweb.pl/

Logan to żołnierz piechoty morskiej. Był na trzech misjach i udało mu się szczęśliwie wrócić do domu. Według niektórych zawdzięczał to znalezionej fotografii pięknej kobiety, która opatrzona była dopiskiem "Good luck!". Choć Logan sam w to nie wierzył, nie można było nie zauważyć, że odkąd ją posiadał, miał wprost niewiarygodne szczęście. Po powrocie do kraju, za namową (choć bardziej sugestią) przyjaciela postanowił odnaleźć dziewczynę i podziękować jej za ocalenie. Choć zadanie wydaje się niemożliwe do wykonania, Loganowi udaje się ustalić, gdzie zrobione zostało zdjęcie, a także odnaleźć dziewczynę.
Beth jest rozwódką z 10 letnim synem. Prowadzi wraz z babcią hotel dla psów i zajmuje się ich tresurą. I właśnie u niej zatrudnia się Logan...

Rolę Logana powierzono Zakowi Efronowi, natomiast Beth zagrała Taylor Schilling. Jeśli chodzi o Efrona, to rozumiem jego wybór. Filmy Sparksa charakteryzują się tym, że grają w nich popularni aktorzy znani z pierwszych stron gazet (wystarczy wspomnieć np. Miley Cyrus w "Ostatniej piosence" czy Channinga Tatuma i "Wciąż ją kocham" ), a kimś takim jest Efron. Nie mam do niego uprzedzeń i nie patrzę na jego poprzednie role. Widać, że się rozwija i stara zmieniać "repertuar". W tej roli moim zdaniem się sprawdził. Zagrał żołnierza, zamkniętego w sobie, nieokazującego uczuć, poważnego, opanowanego i zamyślonego. Co do Schilling, to nie widziałam jej wcześniej na ekranie i nie mogę porównywać. Tu zagrała ok, choć mam wrażenie, że to powinien być ktoś inny.

Sama historia bardzo typowa dla Nicholasa Sparksa. Nie jestem w tym momencie złośliwa. Sparks pisze dramaty, które można ekranizować i, zarówno książka jak i film, są ciekawe. To moje pierwsze spotkanie z książką tego autora, natomiast filmów pooglądałam sporo, i byłam bardzo zadowolona. Książka spełniła moje oczekiwania. Notka jest taka wspólna dla dla książki i filmu. Po jednym i drugim mam pozytywne odczucia, choć trochę bardziej do gustu przypadła mi książka, ale to ze względu na lepszą charakterystykę postaci, bardziej rozwinięte historie i sam fakt, że z książki więcej możemy się dowiedzieć niż z filmu.

3 komentarze:

  1. Nie udało mi się zmęczyć ksiązki, choć zabierałam się za nią kilka razy. Twórczość tego autora jest zdecydowanie nie dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja praktycznie przeczytałam w dwa dni. Bardzo odpowiada mi jego styl pisania ;)

      Usuń
  2. Zgadzam się z tym , że historia typowa dla Sparksa. Sama tę książkę recenzowałam. Widziałam też film. Moim zdaniem gorszy niż jego papierowy pierwowzór. Mnie się Efron nie podobał nie pasował mi do tej roli. Co do aktorki grającej Beth też jej wcześniej na ekranie nie widziałam. Moją recenzję możesz przeczytać tutaj : http://www.anne18-recenzentka.blogspot.com/2012/11/75-nicholas-sparks-szczesciarz.html

    OdpowiedzUsuń